Dom Sport Gabaryty i Proporcje – Kulturystyka

Gabaryty i Proporcje – Kulturystyka

10 minut czytane
0
0
1,811

Gościem tegorocznych mistrzostw Polski w kulturystyce był Markus Ruhl. Jeszcze nie tak dawno mówił on o zakończeniu kariery kulturysty ale jak widać zmienił zdanie. Jak nam powiedział w krótkiej rozmowie, postanowił jeszcze powalczyć o medale z o wiele młodszymi kolegami i pokazać im, że „stary wilk” tak łatwo skóry nie sprzeda.

Występujący gościnnie na tegorocznych mistrzostwach Polski w Ostrołęce Markus zademonstrował przerażająco wielkie umięśnienie. Owszem, pokazał się od swojej najlepszej strony, dając popis, jakiego nigdy tu nie było. Przy okazji jednak sprowokował widownię do dyskusji na temat granic kształtowania ciała. Nikt nie miał wątpliwości, że do osiągnięcia takich gabarytów nie wystarczą same treningi plus suplementacja. Prze-

ciętny zawodnik, gdyby nawet zechciał trenować codziennie po osiem godzin, to i tak nigdy nie „przeskoczy” własnej genetyki. W pewnym momencie rozwoju zatrzyma się, a wszystko, co później zdobędzie, nie będzie już miało takiej wartości, jaką chciałoby się mieć.

Trzeba sobie zdawać też sprawę z tego, że wśród sportowców na całym świecie pojawiają się co jakiś czas osoby wyjątkowo podatne na przyrost masy mięśniowej i siły. Gdy któraś z tych osób zostanie przepytana w kwestii okoliczności, które przyczyniły się do nieprzeciętnego rozwoju mięśni, wtedy w każdym wypadku na liście sprzyjających przyczyn można odnaleźć zalety anatomiczne któregoś z przodków – matki, ojca, dziadka lub pradziadka. Jeżeli nawet mamusia nie podnosiła sztangi, to po dłuższej rozmowie wychodziło na jaw, że miała grube kości przedramion i nóg, duży rozmiar dłoni i stóp, a do tego niespotykaną u nikogo innego wytrzymałość. Tyle wystarczy, żeby te same cechy odziedziczyło któreś z dzieci. Cechy, które pod wpływem bodźców treningowych nabierają nowego wymiaru. Tak rodzi się gigant.

Kwestią podstawową jest jednak umiejscowienie giganta w szeregach kulturystów. Czy akurat tak ma wyglądać ideał, do którego powinni zmierzać młodzi kandydaci na mistrzów? Czy przypadkiem nie jest to prowokacja sugerująca, że „ty też możesz tak wyglądać, ale…” W tym jednym „ale” nie mieści się program treningowy, młodzież nie jest aż tak naiwna – chodzi o koks! Ja biorę, ty bierzesz, on bierze. Biorą chłopaki z mojego osiedla, bo zobaczyli wielkiego chłopa i teraz mają nadzieję, że oni też tacy będą.

A figę z makiem! Widzieliśmy już dziesiątki wygłodniałych kandydatów na mistrza, którym wiele się wydawało, a koniec był taki, że po pewnym czasie system mięśniowy osiągnął granice adaptacji i następował zjazd. Trzeba było zwiększać dawki, aby rozpaczliwie utrzymać to, co już urosło. Krótko mówiąc – głową w ścianę!

Patrząc raz jeszcze na Markusa, można sobie zadać pytanie, czy przypadkiem kulturystyka nie weszła w jakąś pokręconą uliczkę i jeżeli z niej nie zawróci, to w niedługim czasie kulturyści staną się więźniami swoich mięśni. Już teraz życie kulturystów Markusopodobnych polega w zasadzie na bardzo częstym spożywaniu posiłków, spaniu i treningach. Na nic innego nie wystarczy już czasu. A gdzie radość życia i przyjemności płynące z tego życia? No właśnie.

„Odtrutką” na gigantokulturystykę miała być kulturystyka klasyczna. I faktycznie tak się stało. Co ciekawe, pomysł wyszedł od Polskiego Związku Kulturystyki Fitness i Trójboju Siłowego, przyjął się w kulturystyce światowej i zbiera coraz więcej owoców. Na mistrzostwach Polski w Ostrołęce wystartowało 43 kulturystów tradycyjnych, ale również 30 „klasyków”. Wiele wskazuje na to, że właśnie „klasycy” poniosą z czasem odpowiedzialność za utrzymanie się ich konkurencji w dobrym zdrowiu. Kiedy dziś patrzę na sylwetkę Roberta Majewskiego, to widzę, że ten sport zmierza wreszcie w dobrym kierunku. Tak wyglądający kulturysta nie daje pretekstu do wybrzydzania ze strony różnych komentatorów od siedmiu boleści. Natomiast Markus Ruhl – owszem. Gdybym był bardziej złośliwy niż jestem, a przy okazji mniej odpowiedzialny niż dotychczas, to dałbym tutaj pełny koncert emocji, w jakie wprawił mnie występ tego giganta.

Z drugiej jednak strony – co można mu zarzucić? Jeżeli taki jest, to widocznie uznał, że taki być musi. Kulturystyka nie zaczyna się ani od wielkiej klaty, ani od bicepsa powyżej czterdziestu centymetrów, ale od głowy. Markus Ruhl nie jest już młodzikiem, można być pewnym, że gdyby chciał, ukształtowałby sylwetkę na różne sposoby i według dowolnych wzorów. Wybrał akurat to, co prezentuje, bo mu się wydaje, że dzięki temu zrobi większą karierę, co akurat w jego wypadku nie jest wykluczone.

Podczas występu mistrza-giganta dał się w pewnym momencie słyszeć głos spikera zachęcającego do bardziej rzęsistych oklasków, dzięki czemu show mógłby trwać dłużej. Niestety, odzew był taki sobie, Markus szybko wyczuł nie do końca sprzyjającą atmosferę i zszedł ze sceny, gdy tylko skończyła się jego taśma z podkładem muzycznym. Albo więc publiczność osiągnęła wysoki poziom zaskoczenia, albo najzwyczajniej w świecie dziś oczekuje się od kulturystów czegoś innego. Na przykład czegoś, z czym można się identyfikować.

Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Sport

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Jak wybrać wiarygodną firmę oferującą wypożyczenie sprzętu budowlanego: kluczowe czynniki do rozważenia.

W obliczu realizacji projektu budowlanego, niezależnie od tego, czy jest to romantyczny do…